Za lasami, jeziorami...
Pagórki, łąki, pola, lasy... i ta niezliczona ilość jezior. Mazury są piękne! Dwie następujące po sobie wizyty skłoniły mnie do uzupełnienia wiedzy na temat historii tych ziem.
![]() |
W mazurskiej chacie najważniejszym pomieszczeniem była kuchnia |
Po pierwsze: Mazur to nie Niemiec. Przez wieki ludy bałtyckie łączyły się z różnymi nacjami: polskimi, niemieckimi czy litewskimi. W dwudziestoleciu międzywojennym, prawdziwego Mazura stawiono pod ścianą, kiedy kazano mu wybierać między byciem Niemcem, a Polakiem. Jednak bieda krainy, zmuszała niektóre rodziny do opuszczenia ziemi ojczystej i wyjazdu do pracy, najpierw do Prus, a później Niemiec. Do czasów germanizacji mówiono po polsku, dopiero w 1940 roku wprowadzono nakaz uczenia się niemieckiego. Niestety za kilka lat Mazurzy musieli za to cierpieć. Po wojnie armia sowiecka zemściła się na niewinnych ludziach za zbrodnie dokonane przez hitlerowców na Wschodzie. Zginęło wielu Mazurów, część z nich uciekła i nigdy nie wróciła, bo ci co wrócili często zastawali swoje domy już zamieszkałe. Repatriantów najwięcej przybywało z północnego Mazowsza i Podlasia. Zajmowali pierwsze lepsze domy, czasami zmuszając mieszkańców do eksmisji.
![]() |
Pomysłowość Mazurów nie znała granic! |
Polecam odwiedziny w Owczarni - muzeum, gdzie odtworzono starą chatę mazurską i zgromadzonych jest ok. 1000 starych przedmiotów. Niektóre bardzo zmyślne i pomocne, np. lodówka, kredens z tabliczką produktów dostępnych w kuchni, piękne meble. Ciekawe opowiadania przewodniczki i duch historii unoszący się w powietrzu - wycieczka naprawdę warta zaplanowania.
![]() |
Mazury to nie tylko żaglówki i noce w marinie |
Mazurskie bogate rody budowały piękne pałace. Po wojnie często przejmowało je państwo, okalając budynkami gospodarczymi, wycinając lasy, tworząc pola uprawne i urządzając w nich Państwowe Gospodarstwa Rolne. Po upadku komunizmu dworki albo przeszły w ręce prywatne, albo popadły w ruinę. Typowymi przykładami są pałacyk w Sztynorcie i Nakomiadach. Ten pierwszy jest jak dom-widmo. Powybijane szyby i odpadający tynk. Za pałacem rozciągał się park, gdzie w zamierzchłych czasach damy w pięknych sukniach przechadzały się wzdłuż kapliczki i oranżerii. Dziś z budynków pozostały ruiny, a ścieżka zarosła. Trzeba naprawdę wysilić wyobraźnię, by to zobaczyć.
![]() |
Zamek, więzienie, szpital dla obłąkanych, a teraz 4* hotel w Rynie |
Mazury to także zamki, w których obecnie prezentowane są nudne wystawy. Czasami warto pobłądzić w ich zaułkach (polecam zamek w Reszlu). Niektóre są własnością publiczną (zamek w Kętrzynie, gdzie oprócz wystaw mieści się też biblioteka miejska), a niektóre prywatną (zamek w Rynie - obecnie hotel, ze wspaniałym podziemnym basenem, dziedzińcem i piwnicą pełną win).
Fani zabytków militarnych będą wniebowzięci. Czekają na nich bunkry w kwaterach Hitlera, w tym najsłynniejsze w Wilczym Szańcu, i te niezniszczone w Mamerkach. Warto także się wybrać do zarośniętej już pruskiej Twierdzy Boyen w Giżycku.
Typowe mazurskie miasteczka miały zawsze kwadratowy rynek w środku miasta, pośrodku którego stał ratusz miejski. Tam toczyło się życie mieszkańców: handlowano i wymierzano sprawiedliwość. Urokliwe kamienice, np. w Mrągowie nie zostały nigdy zniszczone, dzięki temu cieszą oko przybyszy do dzisiaj.
Żadne słowa nie oddadzą piękna tej krainy. Poznać ją trzeba nie tylko z żeglarskiego punktu widzenia, ale też tego prawdziwego, historycznego, żebyśmy już nigdy nie nazywali Mazura Niemcem. A niech pointą będą słowa repatriantki zza wschodu, która idąc tą krainą powiedziała: "Czułam się, jakbym szła do Nieba".
Komentarze
Prześlij komentarz