Teşekkürler - najbardziej przydatne słowo w Turcji
Czy jest lepszy kraj na łapanie stopa niż Turcja? Wczoraj w ten sposób pojechałam i wróciłam z Pamukkale. Szukać okazji zaczęliśmy w Meltem koło 10.00. Było nas ośmioro, ale podzieliliśmy się na dwie czteroosobowe grupy. Początki zawsze są najtrudniejsze, długo nikt nie chciał się zatrzymać, ale w końcu jakiś facet podwiózł nas na wylotówkę z Antalyi, gdzie łatwiej nam było złapać stopa do Denizli. Jeden busik się zatrzymał. Ja i Sucre siedzieliśmy z przodu z kierowcą, a reszta w środku (bo po drodze spotkaliśmy Kaana i Luizę). ha, mieliśmy szczęście, bo mieliśmy gdzie siedzieć i obserwować widoczki Turcji. Krajobraz przypominał mi ten chorwacki - piaskowe góry, gdzieniegdzie drzewka. Średnia prędkość jazdy 120 -140 km na godzinę. W pewnym momencie zatrzymaliśmy się w przydrożnym barze. Nasz kierowca zjadł porządny lunch, a nam wszystkim ufundował herbatę :). Niestety 0k. 60 km od Denizli musieliśmy wysiąść. Podzieliliśmy się teraz na dwie grupy trzyosobowe. Ja z Kaanem i Tiago pojechaliśmy pierwsi z takim dziadkiem, który wysadził nas na skrzyżowaniu w centrum Denizli. Tam zjedliśmy drugie śniadanie i busem za 2,50 TL pojechaliśmy prosto do bram Pamukkale / Hierapolis :). Czas: 4-5 godz.
![]() |
Autostopem przez Turcję |
![]() |
Turecki krajobraz |
Jak już wspomniałam, wróciłam tego samego dnia z Kaanem i Gosią. O 18.30 zaczęliśmy łapać kogoś w Pamukkale. Po chwili zatrzymało się dwóch facetów, którzy podwieźli nas do Denizli. Uśmiechali się, dopytywali sympatycznie :). W mieście złapaliśmy jakąś ciężarówkę małą, która podwiozła nas trochę dalej (zawsze coś). Zaczęło się robić ciemno, ale wiedziałam, że coś złapiemy. To w końcu Turcja. I oczywiście po przejściu paru metrów i około 15 - 20 minutach zatrzymał się jakiś Turek. Mówił, że może nas powieść w miejsce, skąd zostanie nam 130 km do Antalyi. Zawsze coś, wsiadamy! :D Boże, ale ten samochód był wygodny. Byłam już zmęczona i prawie spałam. Tuż przy końcu podróży zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej. Turek po prostu wyszedł zapłacić, nie martwiąc się w ogóle, że zostawił trójkę obcych ludzi w swoim samochodzie ;p. A jak wrócił, kupił nam wszystkim po soczku. Oni są zawsze super sympatyczni! :)
Wysiedliśmy w jakimś mieście małym. Było już ciemno i zimno. Kaan nawet myślał o tym, żeby pójść na dworzec i wrócić autobusem, bo samochodów było jak na lekarstwo. Ale już po chwili znowu obok nas stanął samochód. Jechało nim trzech Turków. I to prosto do Antalyi!! Wcisnęliśmy się we czwórkę na tylne siedzenie. Z głośną muzyką turecką muzyką za uchem i jadąc 120 km na godz dojechaliśmy do Antalyi. W międzyczasie koleżanka zdążyła zasnąć :p. I tak po trzech godzinach byliśmy na miejscu. Śmialiśmy się potem, że droga zajęła nam mniej czasu niż, gdybyśmy jechali autobusem. Poza tym autobusem miejskim do Meltem jechaliśmy ok 20 min :p. Czuję, że to autostop zostanie moim pierwszym transportem w Turcji :D.
Komentarze
Prześlij komentarz