Welcome to Turkey!
Na lotnisku miałam wsiąść w autobus 600, który jedzie do Meltem (dzielnicy, w której teraz mieszkam). Oczywiście się zgubiłam. Jak wyszłam wszędzie było pełno autobusów. Każdy kierowca zaczepiał mnie pytaniem "Czego szukasz?". Nic dziwnego, dziewczyna o 0:00 błąka się z wielką walizą na lotnisku, ale nie byli w stanie mi pomóc, bo każdy się pytał z jakim biurem jadę. W końcu odnalazłam mój transport. Do 0:30 czekałam na odjazd, dlatego w międzyczasie moi rodzice zaczęli się denerwować i puszczać sygnały, a ja musiałam się rozłączać, bo bym kierowcy nie usłyszała jak wykrzykuje przystanki. Bo tu nie ma tak, że się autobus na każdym zatrzymuje. Właśnie, jazda tutaj jest zabawna. Na drodze straszna samowolka, jeśli chodzi o pieszych. Nie zwracają uwagi na pasy, czy światła, dlatego samochody muszą manewrować między ludźmi, czasami ledwo ich nie potrącając. Ale tutaj "nobody cares".
Komentarze
Prześlij komentarz