Euro Strefa
Czerwiec upłynął pod znakiem wszechobecnej atmosfery Mistrzostw Europy w piłce nożnej. I mojej tak jakby pierwszej pracy, która notabene trwała trzy dni. Olałam pieniądze i "doświadczenie" (bo bezczynnego siedzenia na lotnisku doświadczeniem zawodowym nazwać nie można) i skupiłam się na sesji i piłce nożnej.
Najwięcej emocji dostarczył mi mecz Polska - Rosja i to nie tylko tych przed telewizorem. Otóż wybrałam się z koleżanką do warszawskiej Strefy Kibica. Najlepszą część z całego wieczoru przygotowali organizatorzy tuż przed meczem. Gdyby nasi piłkarze rozgrzewali się tak jak kibice, może wynik byłby bardziej satysfakcjonujący.
Po pierwszym gwizdku sędziego wszystkie oczy skierowane były w ekran i polskie próby wstrzelenia się w bramkę Rosjan. Kiedy w końcu się udało, sędzia odgwizdał spalonego, jednak nie przeszkodziło to kibicom poczuć chwilową radość ze zdobytej bramki i krzyknąć głośno "GOOoool..." właśnie z tendencją spadkową.
Pierwsza połowa powoli dobiegała końca i atmosfera zaczęła się robić coraz bardziej nerwowa. Szczególnie po ustanowieniu wyniku na 1:0 dla Rosjan. Oczy kibiców coraz częściej spoglądały wstecz. Po pierwszej połowie zaproponowałam koleżance powrót do domu, mając w myślach obraz tłumu wpychającego się do metra. I zaczęła się masakra. Ucisk, przepychanki, szturchanie ramionami. Policja zablokowała wyjście, bo okazało się, że pseudokibice spod stadionu przenieśli się do Strefy. Myślałam, że już nigdy stamtąd nie wyjdziemy. Tylko co rusz spoglądałam za siebie na koleżankę, żeby jej czasem nie zgubić. No w końcu się udało! Od razu powietrze zrobiło się świeższe. Zwolniłam kroku i poszłyśmy w stronę metra. Zaraz, zaraz, co to ma znaczyć?! Wypadłam na plac przed wejściem i znalazłam się centralnie na linii policja- kibole. Nade mną leciały puste butelki, w uszach dźwięczał stukot pałek, a ja wiedząc, że nie mam szans, żeby policja mnie przepuściła, wpadłam wprost w grupę pseudokibiców. I nareszcie upragnione metro!
Sporo czasu nas kosztowała ta ucieczka do metra. Spóźniłyśmy się pięć minut i w rezultacie o bramce wyrównującej dowiedziałyśmy się czekając na windę, od strażnika. Ale radość i tak była wielka!
Po tym meczu jeszcze jeden raz zaszłam do Strefy Kibica. Na sam koniec jak przyjechali nasi piłkarze. Ale czar Euro trwał do końca :).
Komentarze
Prześlij komentarz