Hokejowo w Ankarze

     W pierwszy weekend grudnia wybrałam się do Ankary. Jechałam nocnym autobusem. Bilet 39 w jedną stronę. W każdym autobusie są stewardzi, którzy służą pomocą, rozwożą wodę, herbatę i dają ciastko, ale niestety nie mówią po angielsku. Autokary mają wmontowane w siedzenia ekrany, na których można oglądać film czy słuchać muzyki. Ogólnie o pięć klas lepsze niż te polskie dalekobieżne.
     W Ankarze byłam o 7.00. Pochodziłam po dworcu (stolica, a dworzec dwupoziomowy i czysty!), wypiłam herbatę i spotkałam się z Ergunem, moim przyjacielem z Sankt Petersburga. Przyjechał po mnie samochodem. Pierwsze co odwiedziliśmy to oczywiście Mauzoleum Ataturka. Do mauzoleum prowadzi nierówna droga wzdłuż kamiennych lwów. Trzeba patrzeć pod nogi, żeby się nie potknąć (podobno zaplanowano tak specjalnie). Grób Ataturka znajduje się 7 m pod ziemią i nikt nie ma tam wstępu. Sarkofag na górze jest tylko symboliczny. Zresztą jak prawie wszystko w tym miejscu. Na zwiedzających czekają interesujące wystawy przedstawiając bitwy o niepodległość Turcji, dlatego radzę wybrać się tam z jako taką wiedzą o historii. 
Anıtkabir
     Potem pojechaliśmy do centrum, gdzie znajduje się stara Ankara. Biedni ludzie, zatłoczone ulice i rozwalające się domy. Na wzgórzu jest tzw. "zamek", który w ogóle zamku nie przypomina, ale jakieś slumsy. Budynki ledwo stoją, wszędzie jest brudno, po wąskich, zabłoconych uliczkach biegają potargane dzieci. Jedyny ślad po starożytności to stare, rzymskie, kamienne bloki wkomponowane w zabudowę. Na samym szczycie rozciąga się widok na całą Ankarę. Widać stąd wyraźnie jak górzyste jest to miasto. Po wyjściu z zamku szłam z Ergunem do podobno najlepszego baru w mieście. Wszyscy tak zachwalają ten lokal, ale mi tam żarcie nie smakowało. Za bardzo tłuste dla mnie. Potem wypiliśmy kawę (tego mi było trzeba!) i poszliśmy do Muzeum Cywilizacji Anatolijskich - mówi się, że najlepsze w kraju. Ja niestety miałam pecha, bo większość sal była zamknięta. 
Panorama Ankary
     Byliśmy straaasznie zmęczeni - ja, bo nie potrafię spać w autobusie, a Ergun, bo balował całą noc. Dlatego po przyjechaniu do jego domu, poszliśmy od razu spać. Potem przyszedł jego kolega i pojechaliśmy na mecz hokejowy - najważniejszy w sezonie pomiędzy Izmirem a Ankarą. Na początku gospodarze przegrywali, myślałam, że w ogóle nie wygrają, ale w ciągu ostatnich pięciu minut nie tylko zdołali wyrównać, ale jeszcze strzelić dwa dodatkowe gole. W ten sposób wygrali mecz 8:6. Super mecz, tym bardziej, że mój kolega jest niezwykle emocjonalny...
Najważniejszy mecz sezonu!
     Ogólnie dwa dni spędziłam na lodowisku, bo kolega jest byłym zawodnikiem, strasznie przy tym marznąc. W sobotę wybraliśmy się do jakieś klubu Kite z dubstepową muzyką. Przed tym mieliśmy biforek w postaci picia polskiej wódki zostawionej przez koleżankę Erguna z Polski.
     I tak minął mi pobyt w Ankarze. Miasto ładniejsze od Antalyi, czyściejsze i lepiej rozplanowane (oprócz starej części). I jak to powiedziała mama Erguna: następnym razem widzimy się w Polsce. Inshallah!!

     

Komentarze

Popularne posty