Najgorszy festyn świata

Deszcz, zimno, mokro... a wokół pełno Rosjan, rzucających się na jedzenie jak hieny. Jest festyn, na który zostaliśmy zaproszeni. Albo raczej nie my, tylko Rosjanki, którym zapłacono. My nie mamy z tego nic. Pierwszy raz się buntujemy. Czy tak ma wyglądać ta praktyka? Czy ja reprezentuję swój kraj, czy po prostu rozdaję darmowe jedzenie? Wracamy na przystanek za nic mając nawoływania Rosjan. Wkurzona wchodzę potem do mieszkania, a koleżanka podsumowuje "To było straszne". Zgadzam się.

Komentarze

Popularne posty