Powrót do polskiej codzienności

     Przelot z Antalyi do Berlina odbył się już bez turbulencji. Wylądowałam koło 9.00. Wylatywałam to co prawda wiało, ale pogoda była wiosenna. A trafiłam akurat w sam środek zimy z mrozem 30 stopniowym. Wiedziałam, że tak będzie, dlatego jeszcze w Antalyi kupiłam sobie zimowe buty (przecież zima w Turcji może zmrozić bardziej niż w Polsce - patrz: Stambuł). Miałam rękawiczki, ale brakowało mi ciepłej kurtki i czapki, na które nie mogłam sobie pozwolić, bo nie zmieściłabym ich w bagażu, za który i tak musiałam dopłacać 50 euro :/// (przekroczyłam, ale nie pamiętam o ile). I wiecie co Wam powiem - jak miło, gdy ktoś na Was czeka. Kuzynka mojej mamy ma koleżankę w Berlinie. Moja sytuacja była znana. Wiadomym było, że w takich warunkach sama cały dzień nie dam rady przetrwać. Dojazd na miejsce do Polskiego Busa trwałby z 1,5 h, dlatego mama skontaktowała się z kuzynką, ona z koleżanką, a koleżanka wysłała męża, który czekał na mnie z ciepłą kurtką, czapką, butami. Moja walizka się rozwaliła - jedno kółko odpadło (chiński szmelc) i jeszcze pomógł mi to cholerstwo ciągnąć. Szybka przejażdżka metrem, dojazd do ich mieszkania i odpoczynek w ciepłym domu. Aż trudno mi było uwierzyć, że jeszcze rano byłam w Antalyi, jeszcze nie całe 24 h temu byłam z Ferah, a już za kilkanaście godzin będę w domu. 
     Powrót Polskim Busem był jak kubeł zimnej wody. Zawsze jest tak, że jak jesteś za granicą, w mniejszym lub większym stopniu przeżywasz szok kulturowy. Ale jak wracasz jest zupełnie to samo. Na nowo trzeba przywyknąć do wszechobecnego języka polskiego, do ludzi, do miejsc... I tak było wtedy. Zatęskniłam pierwszy raz za Turcją, a jak minęliśmy granicę Niemiec z Polską, już chciałam wracać. Nawet niekoniecznie do Turcji, ale gdziekolwiek, za granicę, już, teraz!
Rodzice czekali na mnie chyba ze wszystkim co mogli wyciągnąć z szafy ciepłego. Trochę może spodziewali się (zwłaszcza mama), że rzucę się im na szyję, powiem, że tęskniłam, ale jak już napisałam, czułam smutek. Głowę miałam pełną nieposkładanych myśli - polskich, tureckich... I byłam strasznie zmęczona. Dopiero tydzień po powrocie zaczęłam wracać do polskiej rzeczywistości. Ale zdjęć jeszcze nie przegrałam, nie pokazałam, a bloga dopiero teraz ukończyłam. No i ta Turcja cały czas jest we mnie. Nigdy tego co tam przeżyłam nie zapomnę. Nigdy!

Komentarze

Popularne posty