Łzy na pożegnanie

     Nasze ostatnie spotkanie. Połowa ludzi już wyjechała i coraz więcej widać łez na twarzach. Hmm, tyle do powiedzenia, a słowa gdzieś giną. Kiedy wracam sama w nocy, spoglądam w górę i myślę... Dobra, dość tych ckliwych wyrażeń. Na mnie też już czas. 
     Ostatnie godziny spędzam na pakowaniu i myśleniu o tym, jak ja dam radę przytaszczyć tę załadowaną torbę do metra. Jest ciężko, droga zajmuję mi dwa razy więcej czasu niż normalnie. Na lotnisko jadę sama, tym razem nie ma ze mną buddy'ego, którego widziałam tylko pierwszego dnia. Odprawa trwa dwie godziny - pierwszą spędzam w terminale, drugą w hali odlotów. Na szczęście na płycie lotniska nie każą nam długo czekać. Niebo jest zachmurzone - zupełnie tak samo, jak za pierwszym razem, a gdy jestem już w samolocie zaczyna padać. Mnie też zbiera się na łzy. Jedno wiem na pewno - to nie był mój ostatni raz w tym kraju!

P.S. I w ten sposób skończyłam moje wspomnienia o pobycie w Rosji.

Komentarze

Popularne posty