Jedno marzenie więcej spełnione! cz. 2

     Płyniemy pomiędzy wysepkami do Twierdzy. Położona jest na sześciu wyspach. Została zbudowana w celu ochrony stolicy od strony morza. Stąd te wszechobecne, ogromne armaty, skierowane na południe, które zatopiłyby nawet te statki na horyzoncie. Twierdza jest popularnym miejscem spacerów mieszkańców Helsinek. Nie dziwi mnie to. Sama z Aishe spędzam tam cztery godziny, snując się wokół wybrzeża i odpoczywając na charakterystycznych, skandynawskich skałach.



 
     Po powrocie na ląd - czas na zakupy. Nie mogę odciągnąć koleżanki od stoisk z pamiątkami. Królują oczywiście magnesy z motywem łosia. Dużo jest wyrobów drewnianych i ręcznie robionych. Dobrze, że nie mam gotówki, bo na wakacjach zawsze ma się odruch kupowania takich perdół.

Pałac Prezydencki z widokiem na bazar
     Przechodzimy obok Pałacu Prezydenckiego, szczelnie zamkniętego i zasłoniętego. Po powrocie na Plac Senacki mamy w końcu okazję wejść do środka katedry. Jednak po symbolu Finlandii spodziewałam się więcej. Wnętrze jest bardzo skromne. Jednak to typowa cecha luterańskich kościołów Finlandii.

Katedra luterańska
     Czas na obiad. Aishe idzie do fińskiego McDonalds'a, a ja zamierzam zajść do supermarketu. Przerażają mnie wysokie ceny. Takie jak w Polsce, tylko w euro. W rezultacie za kanapkę z wodą 1,5 l płacę 25 zł.
     Teraz pozostało nam tylko znalezienie transportu do Rosji. Na miejscu, gdzie wysiedliśmy z autobusu stoi kilka busów. Nie zdążamy do żadnego podejść, bo już stoi koło nas kobieta i zaczyna się targować. Tysiąc rubli to dla mnie za wysoka cena, więc w końcu płacę 700. "Tylko nie mów kierowcy" - mówi na odchodnym.

Ulica mody w Helsinkach
     Mamy godzinę czasu do odjazdu. Zadowolone spacerujemy jeszcze po okolicy i spotykamy naszą pozostałą trójkę. Oni niespiesznie zwiedzają miasto i nocują w hostelu, dlatego zdziwieni są, że my też w sumie niespiesznie zobaczyliśmy wszystko co chcieliśmy i już wracamy. Jak się chce, to można.
     Droga powrotna przebiega szybko. Na granicy po pół godzinie jesteśmy odprawieni. Tym razem chcieli przeszukać mój bagaż i celniczka coś kręciła nosem, widząc, że tego samego dnia przekraczam granicę. Na szczęście obyło się bez przygód. Prawie cały bus śpi. Jest nawet wygodnie, mimo, że pędzimy dziurawą autostradą w kierunku Petersburga. Zagaduje mnie jakaś Rosjanka, która wraca z Paryża przez Helsinki do Moskwy. Gadamy polsko-rusko-angielskim językiem. Jej historie i rady są nieocenione, uwielbiam takie chwile. Na koniec, kiedy wysiadamy przy stacji Cziornaja Rieczka, życzą mi wszyscy wszystkiego dobrego. Tak po krótce zakończyłam moją przygodę z Helsinkami i Skandynawią w tym roku.

"Uwaga na łosie!"

Komentarze

Popularne posty