Przeprowadzam się! - Dzień trzeci
Leżę na moim niecodziennym posłaniu i wpatrzona w sufit czekam na telefon. Rosjanki oczywiście nie powiedziały mi dokąd jadę, tylko tyle, że o 16.00 mam być gotowa i spakowana. W końcu dzwoni komórka. Odzywa się dziewczyna, jak się okazało Manuela z Polski, mówiąc że mój nowy host czeka już na mnie pod domem. Uff... Nie będę musiała tłuc się metrem z tą walizą. Żegnam się więc z asystentem Petera, który rano zaskoczył mnie w kuchni :P i ostatni raz rzucam okiem na mieszkanie.
Siedzę na tylnym siedzeniu czarnego jeepa i czuję się jak VIP. Brakuję mi tylko facetów w czerni. Zamiast nich jest Andriej, mój nowy gospodarz, o którym choćbym chciała, nie powiem kim jest z zawodu. Wyjaśniał mi to parę razy, najpierw po angielsku, potem po rosyjsku, wśród tej gmatwaniny zrozumiałam tyle, że kimś w rodzaju architekta.
Zatrzymujemy się przy 27-piętrowym budynku. Tutaj przyjdzie mi spędzić kolejne cztery tygodnie. Mieszkanie ma dwa pokoje z kuchnią i łazienką (wanna z hydromasażem i radiem!). Czekamy jeszcze tylko na Kolumbijczyka Andresa.
Wieczorem idziemy do pubu. Tam śmiejemy się, pijemy piwo (150 rubli za 0,5l :/), wspominamy przeżyte już chwile w Rosji. A z każdą następną godziną i kolejką, czuję się bardziej u siebie.
![]() |
Rosyjskie blokowisko |
Komentarze
Prześlij komentarz