Rok temu, dwa tygodnie po weekendzie majowym, pojechałam z moją grupą z uczelni na Polesie i Roztocze. Wycieczka miała charakter poznawczy, przebiegała szlakiem "Trzech kultur", albo raczej trzech religii. Natomiast celem była analiza turystyczna tych terenów.
Najpierw pojechaliśmy do Lublina. Niestety z powodu późnej godziny wyjazdu, nie zobaczyliśmy słynnej kaplicy na Zamku :(. Przeszliśmy się ładną starówką i weszliśmy w podziemie Piwnicy pod Fortuną, gdzie teraz są wystawy multimedialne prezentujące zróżnicowanie kulturalne tego regionu. Polecam! Ogólnie samo miasto mi się bardzo podobało. Ile to jest pięknych miejsc w Polsce...
 |
Stare Miasto w Lublinie |
 |
Rynek Staromiejski w Lublinie |
 |
Zamek lubelski |
Wieczorem pojechaliśmy do Szczebrzeszyna, gdzie mieliśmy nocleg. Następnego dnia, starszy Pan - prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Szczebrzeszyna, oprowadził nas po miasteczku. Znajdują się tam dwa kościoły, jedna ładna cerkiew (niestety zwykle zamknięta) i wszędzie jest oczywiście sławny chrząszcz. Po zwiedzaniu mieliśmy spotkanie z przedstawicielami tutejszej branży turystycznej: pani mająca gastronomię i dwóch prowadzących agroturystykę skonfrontowało się z dwiema paniami: jedną z urzędu gminy i drugą z domu kultury. Czasami było ostro :p. Na koniec pojechaliśmy szukać tego (cytując) cholernego Piekiełka! Miejsca, gdzie podobno zaczynają się słynne wąwozy lessowe. Gdzieś przeczytałam, że łatwo do tego Piekiełka wejść, ale już trudniej wyjść. Oj tak...
 |
Cerkiew w Szczebrzeszynie |
 |
"Chrząszcz brzmi w trzcinie..." |
 |
Szczebrzeszyńskie Piekiełko |
Potem pojechaliśmy do Zamościa. Ładne miasto, ale jakoś mnie nie zachwyciło, za mało kolorowe (poza czterema, ormiańskimi kamienicami z pięknymi attykami) i strasznie senne (kto co lubi). Za mało czasu mieliśmy na zwiedzanie, choć pani przewodnik chciała nas jeszcze oprowadzać :/. Potem pojechaliśmy do miejsca, które w 2012 roku wygrało konkurs na najlepiej prowadzony obiekt agroturystyczny w województwie lubelskim. Zasłużenie. Pani gospodyni bardzo miła, jedzenie pyszne (mieliśmy tam obiad), pokoje pięknie urządzone (każdy inaczej, ich wspólną cechą było wielkie łóżko), no i ten widok na Roztocze ze wzgórza. Pięknie!
 |
Kolorowe, ormiańskie kamienice |
 |
Rynek w Zamościu |
 |
Roztoczański krajobraz |
Na nocleg zatrzymaliśmy się w miasteczku Sławatycze, w miejskiej szkole. Zmorą tego miejsca były komary. Mieliśmy wrażenie, że mnożyły się znikąd, jakby wychodziły ze ściany, bo były wszędzie. Oczywiście rano każdy był pogryziony. Powodem ataku komarów był podobno wylany Bug :p.
Wracaliśmy wzdłuż tej rzeki zatrzymując się po drodze w trzech miejscowościach. Włodawa to prawdziwe miasto trzech kultur. W centrum znajdują się cerkiew, synagoga i kościół katolicki. Leży tuż przy granicy białoruskiej. Tutaj z lewego brzegu Bugu oglądaliśmy ziemie Białorusi po drugiej stronie. Kodeń - kolejny kościół, kolejna cerkiew. Najciekawszym miejscem tego dnia były Kostomłoty. Znajduje się tutaj JEDYNA NA ŚWIECIE parafia neounicka. Jest to parafia katolicka obrządku bizantyjsko - słowiańskiego. Śliczna w środku, niewielka i stara świątynia położona jest wśród zieleni i w pobliżu Bugu.
 |
Po drugiej stronie rzeki - Białoruś |
 |
Synagoga we Włodawie |
 |
Włodawa - obok synagogi znajduję się ciekawe muzeum |
 |
Trzy religie w jednym miejscu - Włodawa |
 |
Kościół katolicki we Włodawie |
 |
Kościół w Kodeniu |
 |
Cerkiew św. Nikity Męczennika w Kostomłotach |
 |
Cerkiew w Kostomłotach |
A zapomniałam jeszcze o wizycie w monasterze w Jabłecznej. Była to krótka wizyta, nikt nas nie oprowadzał, bo zakonnicy słabo mówili po polsku. Ja zresztą żadnego nie widziałam. Drogę do klasztoru przeszliśmy na piechotę, bo była zalana, a do jednej z kaplic w ogóle nie doszliśmy, ponieważ cała otoczona byłą wodą.
 |
Rzeka Bug, okolice Jabłecznej |
 |
Wylany Bug, okolice Jabłecznej |
 |
Jedna z kaplic w Jabłecznej |
 |
Monastyr w Jabłecznej |
Ładny ten nasz wschód. Teraz moim celem jest Białostocczyzna, szlak tatarski, BPN i Góra Grabarka.
Komentarze
Prześlij komentarz