Turcja to nie tylko sam piach i kamienie
W niedzielę dużą grupą (ok. 25 osób) wybraliśmy się do wodospadów Kurşunlu. Położone 25 km od Antalyi są częstym miejscem odwiedzin turystów oraz mieszkańców, którzy podczas weekendów przyjeżdżają tu na piknik. Jest wiele stoików, drzew, ale poza tym nic ciekawego. No poza tym, że są w pobliżu wodospady (albo raczej jeden wodospad). Troszkę może przypomina Plitvice, ale tylko troszkę, bo chorwacki PN bez wątpienia ładniejszy. Park został założony w 1992 roku, w celu ochrony przyrody, jakże innej do jakiej nas przyzwyczaiła Turcja. Nie tylko piach i kamienie...
Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie dwie sprawy. Pierwsza to organizacja dojazdu. Zamiast zaplanować go wcześniej, zastanawialiśmy się godzinę czy jechać publicznym autobusem czy wynająć. Jak zdecydowaliśmy się na "public", i gdy przyszło nam się dwa razy przesiadać, polskie dziewczyny zaprotestowały, bo powiedziały, że płacić nie będą. Pogubiliśmy się przez to w Antalyi (nawet Turkowie nie wiedzieli, gdzie są) i mieliśmy kolejne dwie godziny w plecy i to w pełnym słońcu. Dlatego radzę, jak jesteście w Antalyi dłużej niż miesiąc, zaopatrzcie się w Kartę Miejską (zapłacicie niecałego lira za jeden przejazd). Drugą sprawą były bilety. Mieliśmy ze sov\bą potwierdzenie, że jesteśmy studentami i kartę muzealną, ale nie mieliśmy żadnego pisma z uczelni, że studiujemy w Turcji. W związku z tym zapłaciliśmy więcej (zamiast 1,5 lira - 3 liry, zawsze coś). W Polsce takie rzeczy, by na pewno nie przeszły. Na szczęście potem nam się humory poprawiły, kiedy nielegalnie zaczęliśmy wskakiwać do czyściutkiej wody. Formalnie jest to zabronione, ale nie ma żadnych strażników. Jak tylko skoczyliśmy do wody, miejscowi też zaczęli się kąpać. "We're not crazy, we are ERASMUS!!"
Komentarze
Prześlij komentarz